Tato..
Krótka historia o fragmencie mojego życia... o dzieciństwie.. Ciężko mi o tym mówić, więc pisze...
Tato,
dlaczego dzwonisz późnym wieczorem
i klniesz znów na mamę
pijany mówisz ciężko,
z mozołem..
To nie jej wina
nie ona ćpała
nie ona nas zostawiała
i w domu nie spała
To nie jej spracowane
dragami śmierdziały ręce
nie jej strzykawki
znajdowałam nie raz w łazience
Nie zapomne nigdy
Twych narkotycznych kolegów
którzy tak często
udzielali Ci noclegów
Cierpiałam podwójnie
gdy biłes mamę
gdy wpadałeś w szał
i robiłeś w "domu" zamęt
Pamiętam dokładnie
Twe zwierzęce oczy
kiedy biłeś biedaczkę
nie jednej smutnej nocy
Jednak miała rację
odchodząc od Ciebie
teraz wiem że zrobiła to dla mnie
tak samo jak i dla siebie..
A Ty tato znowu dzwonisz
i mówisz że kochasz- tak zwyczajnie
że wszystko jest wporządku
i jak zawsze świetnie, fajnie
Skoro tak, to czemu uciekłeś
na drugi koniec Polski się wyniosłeś
zresztą wiem, więc mi nie mów
- z nietrzeźwości nie wyrosłeś..
..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.