tekst z wózkiem do autorecepcji
wyrzuciłam za nawias metafory
zostawiłam wózek codzienny -
dość ciężki środek, ale
kółka dzwonią "be happy"
nadużywam onomatopei - śmiech
do łez lub na odwrót
czyste szaleństwo, mawiają wtórne
i nic odkrywczego
odpowiadam, że samo życie
od puent aż po szyję
i że czasami szyję
drobnym maczkiem wielokropki
do zapełnienia dowolnymi oddechami
Komentarze (5)
Uśmiechnij się, uśmiechnij,
no weź uśmiechnij!
Tak na siłę wzywają- gdy usta pełne łez.
Podoba mi się.
Świetny wiersz!
I pozwolę sobie za Arkiem, bo mądrzej pewnie nie
napiszę :)
Pozdrawiam :)
i tu się sprawdza moja teoria, że wiersz i życie to
jedno.
Dla mnie wcale nie musi być "odkrywczo", żeby było
dobre :)
Ściskam Eluś :)
Ten wózek to taka smutna, ale jakże trafna metafora.
Może więc, skoro już życie dogoniło metaforę, to warto
ten wózek podrasować. Dodać odtwarzacz CD, założyć
alufelgi czy wypasioną nawigację. A najlepiej, żeby
pchać go we dwoje.
Niech się darzy Eluś. Ślę uśmiechy :):):)