A to ci numer ...
zima zaskoczyła drogowców ...
…i krótszy dzionek od nocy
…i narty z kijkami miast procy
…gazety w śniegu za kioskiem
…i mleko z miodem i czosnkiem
…i kości strzaskane na lodzie
sople zmarznięte przy brodzie
…i wełna tęższa na owcy
Mój Boże !, łkają drogowcy
…i mama kurtkę zapina
…i dymek ciemny z komina
…i dzieci z noskiem przy szybie
…i barszcz gorący na grzybie
…i pięścią grożą kierowcy
Mój Boże !, łkają drogowcy
…i drzewa nagie bezwstydnie
…i wiatr parasol ci wygnie
…i ciepły w butach kożuszek
…końcówki przemarzniętych uszek
…i wełna tęższa na owcy
Mój Boże! , łkają drogowcy
I każdy korzonek to czuje , co
następuje…
…gdyż koszmar się rozpoczyna
Czwartego dnia października –
zima!
Komentarze (2)
zaskoczenie absolutne( mówię o drogowcach i wczesnej
zimie)... tylko te "smarki" przy brodzie nie pasują
mi:(, może "sople"?....
świetny,sympatyczny wiersz.bardzo dobrze się go
czyta,moje gratulacje,strasznie mi się
spodobał.fakt,ta zima zaskoczyła nas w tym roku,tak
nagle przyszła i dość szybko,chociaż u mnie w centrum
aż tak tego nie czuć-śnieg jeszcze nie spadł,mrozów
większych nie ma,bardziej listopadowo niż
zimowo..........życzę weny i pozdrawiam serdecznie