tortura
zadręczam się
w wymyślonej sali tortur z łożem
madejowym
zamkniętej szczelnie w krzyku głuchym
własnego umysłu, tam nikt nie zajrzy
w autoagresji pochłonięty kompletnie
ból sobie tworzę
tnąc ostrzem duszę w furii
niczym szaleniec z brzytwą
na przegubie swej ręki
ranię siebie głęboko z uporem
przyglądając się krwi duszy
sączącej się leniwie z ran świeżych
codziennie gdy chwytam ostrze wspomnień
popadam w odmienny stan świadomości
i masochistyczną radość czerpię
siekając duszę zabliźnioną ledwie
podświadomie marzę by wykrwawiona do
reszty
umarła we mnie
pochowałbym ją na cmentarzysku myśli
ze wspomnieniami- one już tylko duchami
tortury jedynie zadają w milczeniu,
mieszając
raz szczęście minione
a raz ból przyszły w obrazie
że to już nigdy nie powróci
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.