Tryumf pomarańczy
Oranżowy tulipanie!
Płatek twój chcę na śniadanie!
Lecz czy przejdzie mi przez gardło?
Waszą wielkość, wiem, że warto
Łykać co dzień, jak powietrze
By się w duszę mogło wetrzeć.
Twoje dzieje, są mi znane,
W glorii Turków krwią spisane.
Ty im byłaś jako muza,
A nie jakaś zwiędła róża.
Tobą sułtan zdobił ogród,
Byś nadała mu życia cud.
A Holendrzy? O mój Boże!
Zadurzeni w twym kolorze,
Zadłużali się we złocie.
Oddawali istne krocie,
Żeby w tobie topić smutki
Oraz ich niechciane skutki.
Ze mnie żaden sułtan wielki;
Nie mam matki Holenderki;
Brak w sakiewce mej florenów;
Ale w treści tego peanu
Wdzięczność swoją zawrzeć pragnę,
Nawet w tej postaci marnej.
Jeśli mógłbym, chciałbym kielich
Móc zanurzyć w twojej bieli.
Nie w oranżu. Wiemy przecież -
Kwiat stanowi jeno pretekst
Do sławienia słodkiej Lotty,
Nie zaś miąższu bergamoty.
20 czerwca 1771 r.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.