W twarz
Czasem mi się marzy,
a czemu by nie.
Że daję po twarzy,
komu tylko chcę.
Znajduję człowieka,
który mi pasuje.
I chwili nie czekam,
z liścia go ładuję.
Gość leży jak ścięty,
celnym uderzeniem.
A ja wniebowzięty,
cieszę się spełnieniem.
I tak kilka razy,
same twarze znane.
Walę bez obrazy,
za winy mi dane.
Niewinnych nie ruszę,
ścisnę tylko rękę.
Nawet ciut się wzruszę,
bo znam ich udrękę.
Później niczym Zorro,
przynajmniej tak trochę.
Moje ręce piorą,
a ja mam radochę.
Komentarze (10)
Bardzo zabawnie i na wesoło.
Świetny wiersz.
Pozdrawiam z uśmiechem i życzę dobrego wieczoru.
Oby te marzenie się nie spełniło... :)) z uśmiechem
przeczytałam :) pozdrawiam z + :)
tsmat - świetnie to odebrałeś.
Ładnie:) Miłej soboty
rozbawiłeś (Ja nie biję)
"Brunet wieczorową porą"
:)))
:))
Witaj, tytuł przypomniał mi świetną komedię
hehehe
Pozdrawiam z uśmiechem.
Z Rosji przyszła moda na zawody w „dawaniu sobie po
pysku”. Straszny męski sport* mz
Pozdrawiam :)
Oj, także tak mam i coraz cześciej.
Pozdrawiam serdecznie :)
Też bym chętnie to zrobiła co niektórym...tylko co to
da...
Pozdrawiam :)