Warszawa
pod pałacem nadgryzam dzień
pierwszy kęs o smaku deszczu
przykryty chmurą
ociemniałym spojrzeniem miasta
marzenia
gdzieś na kolejnej stronie
we wstępie kilka uwag
o życiu i raju zakochanym w Bogu
zero pragnień zero cukru
dbam o każdą pulsującą chwilę
odmawiam piwa o smaku dzielnicy
i nowennę pompejańską z zagubionym
tylko pozostały rowery
mknące ku zielonym światłom
powiewają majowe flagi
cień kwiatu przebija się przez kamień
Komentarze (3)
Świetny wiersz.
Świetny.Ciekawie poprowadzony wiersz.Pozdrawiam.
zostawiam podobanie
miłego dnia:)