Więcej nic nie muszę
Jestem taki mono,
żony swojej mąż.
Co właściwej stronie,
chciałby wierzyć wciąż.
Który nie podskoczy,
dalej niż potrzeba.
Zwraca swoje oczy,
tylko w stronę nieba.
Żadne lewe boki,
żadne zapatrzenia.
Dzieli swe wyroki,
w smugę jasną cienia.
W smugi jasnych dolin,
gdzie trwa ukojenie.
Jak chwila pozwoli,
pogodnym spojrzeniem.
Więcej nic nie muszę,
walczyć z próżnej chęci.
Po co mi ból wzruszeń,
bicz na tyłek kręcić.
Wolę być ten mono,
mąż swej jednej strony.
Skoro jest mą stroną,
a ja w tym spełniony...
Komentarze (4)
Witaj Tadziu:)
Ja też nie narzekam
kocham swoją żonę,
nawet gdy mam rację
to trzymam jej stronę:)
Pozdrawiam:)
Małżeństwo jak więzienie?
Przykra sprawa :(
Pozdrawiam
Ten pantofelek musi mieć długą i ostrą szpilkę i
pewnie spełnia wszystkie wymagania, to po co go
zmieniać skoro jest dobrze...:) Pozdrawiam
Skoro jest się spełnionym, to nic więcej nie trzeba ;)