***
tak niespokojnie patrzę
na Twoją oddalającą się postać...
nie krzyknę
i nie dogonię...
bo już nie chcę...
i tylko
wzrok ukrywam za łzami;
usta drżą bezsilnie
jeszcze głupimi słowami,
które wtedy wykrzyczały,
których drżąc żałują;
dłonie bezładnie wiszą,
sine od zaciśnietej w nich złości;
a w środku milion ostrych kryształków
płonie nieprzerwanie...
i pali szepty, uśmiechy,
spojrzenia, drobne gesty,
pali marzenia...
autor
MmMotylek
Dodano: 2006-12-21 13:05:19
Ten wiersz przeczytano 400 razy
Oddanych głosów: 6
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.