***
Nocną porą, wolnym chodem,
(żadnym szybkim samochodem)
poszłam sobie na spacerek;
opuściłam uniwerek.
To przypadek bądź zrządzenie,
że opuścić to „więzienie”,
trudno było nadzwyczajnie...
Wyszłam z niego zatem tajnie.
***
Wieczorami w naszym mieście,
a to Kraków, w to uwierzcie,
tajemniczo jest i pięknie.
To dlatego serce mięknie.
Idąc drogą do Sukiennic
widać światła w oknach dzielnic.
Spotkać kogoś – marna sztuka.
Bo w Krakowie nocą pustka.
Może przeszłam tak sto kroków,
kiedy nagle, pośród mroków,
kogoś w dali zobaczyłam...!
Ależ przestraszona byłam !
Opowiedzieć, czy też zdołam?
Nic strasznego – przeżyć mogłam.
Był to niski, siwy człowiek –
- Nocny Marek, dobre sobie...
***
Po rozmowie, zapoznaniu
(bardzo miłym w mym mniemaniu)
znaleźliśmy się z powrotem
w ciemnej bramie mojej szkoły.
Tak skończyła się wędrówka
pośród mroku, po zaułkach
krakowskiego, tak pięknego
miasta wciąż urokliwego.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.