Wiersz o pędzącym pociągu
Pogoń w mojej głowie.
Za błyskawicznie mknącymi obrazami.
Nie zastanawiam się.
Jakbym patrzył z odległości jednego
metra
Na szybki pociąg.
I jakbym chciał uchwycić obraz
Pojedynczego okna.
Pasażerów wewnątrz, kobiet
I mężczyzn z bagażami
Rozmawiających o życiu.
Lub o niczym nie rozmawiających.
Wpatrzonych - śpiących z termosem
Lub z butelką wódki nalewaną
Do plastikowych kubeczków;
Z gwinta w gardła -
W gardło. Małą chorą
W szaliku; pana, proszę pana
Panią, bardzo proszę..
Jeszcze
jednego..
Przepraszającego kochanka
Z kwiatkiem, z pudełkiem
Czekoladek w kształcie serca.
Bankiera który wymiótł pieniądze
Z kont emerytów.
Zmienił tożsamość i pędzi,
A wraz z nim pędzą jego myśli
Osobiste
Dowody, wpłaty i przelewy.
A w oczach przesuwa się odległość
Jego życia na krawędzi
Wniknięcia w nową
Osobowość.
W białym kurorcie
Pod błękitem nieba; stoję
Wsłuchany i wpatrzony
W pędzący krajobraz
Który urwanym pociągiem
Zmienia się w dom
Z narzuconą czapką porannego nieba.
W słońcu dawnych dni..
Komentarze (1)
interesująco opisane. ma to coś w sobie. nie jest to
mistrzostwo w poezji, aczkolwiek całkiem ładne ;).