Wina?
Usiade w kaciku milym
z toba przy lampce wina,
po prostu ci opowiem,
ze zdrada, to wina niczyja.
Tak bylo niestety wtedy,
gdy pracy miales za duzo,
nie mogles i nie umiales
laczyc milosci z podroza.
A ja o dom nasz dbalam,
dla dzieci matczyne serce,
dla ciebie raje rozkoszy
zwieralam w zmeczone rece.
Wpadales od czasu do czasu
w czasie podrozy i pracy,
staralam sie rozumiec
bez pracy nie ma kolaczy.
Az kiedys ktos serdecznie
pomiedzy czasem powrotow
poruszyl moje serce,
a osi dodal obrotow.
Moja Bastylia najswietsza
legla tak nagle w gruzach,
ale nie zalowalam,
choc brnelam w deszczu kaluzach.
Od tego czasu stale
z udreka winy walczylam,
swiat jednak stal sie latwiejszy
i w swoje wartosci wierzylam.
Tego nie umiem przekazac
i nawet nie probuje
lecz dom nasz kochaniem ozyl,
a tamto juz nic nie rujnuje.
To, co zdarzylo sie wtedy
dodalo wartosci sercom,
wiec nie umialam byc winna
lecz wdzieczna tym ludzkim rozterkom.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.