WspomnienieJana Lechonia
Zerkam za horyzont. Z nieba osuwiska
Mały, złoty kamień spada w czarną
studnię.
Plusk. Cień się wylewa i zastyga w
górze;
Okular księżyca nad nim blado-błyska.
To Jan Lechoń wyszedł ze swojego zdjęcia -
W zielonym moździerzu me serce ugniata!
Brzdęk. Potrącił próbkę nieważkości
Geista;
Lotność na mnie wylał i chce żebym
leciał!
Choć wzrok porozwiewał firankę wersową
Białe światło przeszło przez okienka
kartek
Pachnąc chrzanem, mąką. Lecz ja
majerankiem
Dopisuję kropkę nad polewką nocną.
Nie mogę się zgodzić, jako kropla wiatru
Wrócić w dawne strony, zawiać w Polskę
starą
O nie, ta się przyda, jak olej zegarom
Szarych Miast trybikom i kukułce z
parku.
Lepiej o Lechoniu wróć do fotografii
Zobacz jak inaczej noc czyta kolory
noc, co się z gwiazd zwierza ucząc cię
pokory.
Gdy ozłacasz Polskę czarnymi wersami.
Komentarze (1)
oryginalne metafory i temat tworzą piękny wiersz który
warto i trzeba przeczytać