Zazdrość
Zazdrości,o towarzyszko życia
niechciana,niepożądana
natrętna.
Nie trzeba cię pielęgnować,karmić ani
poić.
Wkradasz się podstępnie,szepcząc do ucha
swoje zatrute fantazje,oplatasz swoimi
mackami,mnie- bezbronnego,
sycisz się moimi myślami,przeglądasz się w
zwierciadle
duszy,sącząc swój jad.
Zadajesz ciosy nieprzerwanie,raniąc
tylko-nie zabijając
jak ślepa hydra,której odcinam
głowę,wiedząc że na jej miejsce
wyrosną nowe dwie.
O ślepa ,nierozumna maro podążasz za
cieniami nocy,przebłyskiem
instynktu-czepiając się bolących ran,
Wysyłasz wici planując nowy atak,wiedząc ze
trafiłaś na podatny grunt.
Odpędzam cię lecz ty,powracasz wciąż
powtarzając to co chcesz.
Przybrana siostro -odejdż ode mnie,
daj mi odetchnąć, bo brak mi sił
okaż swą litość-chcę już odpocząć ,chcę
przestać czuć.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.