Zgiełk dzisiejszego dnia
Idę sobie po chodniku.
Znów mężczyzna zgubił kapelusz,
przebiegając w popłochu przez przejście dla
pieszych.
Znów panienka o rumianych policzkach,
upuściła sponiewieraną książkę
od francuskiego.
Gwar,zgiełk i wrzask.
A ja stoję przed wystawą sklepową.
PROMOCJA!,TYLKO TERAZ!,U NAS NAJTANIEJ!
krzyczą piskliwe transparenty,
jakby były najważniejsze,
jakby liczyły się tylko one.
Nagle podbiega do mnie chłopczyk umurusany
czekoladą koło ust.
Uśmiecha się niepewnie.
Ale ja go rozumiem.
Patrzę...
Gdzie twoja mama,dziecinko?
U taty.
A gdzie tata?
W szpitalu?
...a co mu się stało?
Umiera.
Co mu się stało?
Miał wypadek na ulicy,tutaj,tuż koło sklepu
ze słodyczami gdzie kupowałem wczoraj
lizaka.
Lizaki,tylko jedno życie za sztukę.
Czy świat musi być aż taki okrutny?
Kolejny wiersz,który porównam do kamyka który wpadł do studni bez dna :)
Komentarze (1)
ocena wartości życia w obserwacji Wiersz ze swada
napisany przybliża informuje że życie jest ulotną
chwilą Wiersz bardzo dobry