ZUPA MIŁOŚCI
Pamiętam pierwszą miłość,
która była jak pierwsze danie
do obiadu, była jak rosół
z wieloma warzywami i przyprawami.
Mogłem ją jeść całymi dniami.
Zawsze prosiłem o dokładkę,
aby lepiej poznać jej smak.
Nie czekałem na drugie danie,
Rosół był tym co najbardziej lubiłem.
Po wielu latach gdy podano mi
drugie danie, wyczułem dziwny smak.
Nie chciałem już deseru ani kompotu,
wolałem jeść małymi łyżeczkami rosół.
Czułem jego smak i aromat nocy,
Które przetrwał już tyle lat.
Komentarze (6)
Bardzo interesująca metafora
Przez żołądek do serca...
Pozdrawiam :)
Ładny wiersz
Ładnie to ująłęś w swoich pięknych wersach. Serdecznie
pozdrawiam.
Bardzo ciekawe porównanie, zatrzymało... Jak smakuje?
dla każdego pewnie inaczej. Pozdrawiam :)
U mnie dzisiaj rosół, ale czy smakuje jak miłość?
Różne sa smaki.