Żywoty świętych 2
w przyszłym tygodniu w wielu domach, jak od dziesiątków lat, znowu rozlegnie się monolog...
- Przynieś! Jak to, co. Ten garnek z
balkonu.
- Podaj talerz. Ten duży, z górnej szafki
obok lodówki.
- Potrzymaj. Uważaj, gorące!
- Aha, ubierz się i skocz do sklepu. Masz
tu kartkę, bo ciągle zapominasz, co miałeś
kupić.
- Wszystko masz? No, chociaż raz. Ale nie
rozbieraj się, idź jeszcze raz, zapomniałam
o pietruszce.
- W tym roku mniej zrobię. Potem tyle
jedzenia wyrzucamy.
- To co, że będzie smażony? W galarecie też
musi być.
- Nie mogę patrzeć, jak mordujesz tę rybę.
W przyszłym roku kupię karpia w
dzwonkach.
- Choinkę już przynieś.
- Bombki są w środkowym pawlaczu.
- Jeszcze ozdóbki. Są obok, w kartonie.
- Przystrój. Nie, te bombki zawsze są
niżej. Mikołaja daj wysoko, bo mały.
- Wyżej, jeszcze wyżej.
- Czubek jest krzywy.
- Chodź zobacz! Żarówki się nie palą! No
dobra, nie wiedziałam, że jeszcze nie
podłączyłeś. Mogłeś powiedzieć!
- Chodź do kuchni! Przypilnujesz na
gazie.
- Zamieszaj.
- Dobrze, niech się grzeje. Weź to
pokrój.
- Przytrzymaj, bo gorące.
- Odsuń się z tym krojeniem cebuli, bo mnie
oczy pieką.
- Mówiłam, że drobniej. To za grube.
- Jeszcze por i pietruszkę.
- Nie wyjadaj! To na święta.
- Wcale nie jest dużo. A jak zostanie, to
zjesz po świętach. Przecież nie może się
zmarnować.
- Później dokończysz. Przypilnuj na ogniu
bigos i mieszaj.
- Chodź do pokoju! Weź to dźwignij. Dla
mnie za ciężkie.
- Przestaw.
- Przesuń jeszcze.
- Nie tak daleko!
- No i zarysowałeś podłogę. Nie mogłeś
uważać?!
- Wyrzuć śmieci, wiadro pełne...
- Czy musisz co chwila siadać do kompa?!
***
- Nie, dzisiaj nie. Jestem zbyt
zmęczona.
***
Okres przedświąteczny to czas, kiedy
mężczyźni kroczą ścieżką ku świętości.
Komentarze (26)
Jastrz, też już jestem poza tym etapem... od dwóch
lat. Teraz jeżdżę do córki "na gotowe".
Ale przez dziesiątki lat pomagałem, przed świętami,
żonie :)
Enigmatyczna, nie dziw się chłopom... Kiedy szedłem
"na swoje" chciałem od mamy m.in. przepis na kminkówkę
(tradycyjna wódka wileńska - miód+kminek). Mama podała
składniki. "A ile czego, mamo"? "No, trochę miodu,
trochę kminku". "Ale ile?"? "No, każdego po trochu"
:)))
Oto przepis według kucharki: "wszystkiego po trochu"
:)
Później sam kombinowałem z proporcjami kminkówki, aż
wyszło tak, jak chciałem. Teraz mam zapisane i zawsze
wychodzi "palce lizać... znaczy w usta wlewać" :)
Wspomnienie z bardzo odległej przeszłości. Dziś
(gdybym się uparł) mogę palcem nie kiwnąć. Święta robi
syn i synowa. Ja tylko "pomagam" tzn. robię co chcę, a
bywa, że młodzi przerabiają to potem po swojemu, co
mnie nie dotyka.
Ten brak przymusu, to chyba jedyny plus bycia
rozwodnikiem.
Re:
Oj, nie przejdzie, bo to działa w dwie strony.
Kuchnia, to raczej moje 'królestwo', nie wtrącają się,
bo nie mają pojęcia jak i co zrobić. Syn jedynie
karpia smaży, bo dla siebie i ojca.
Techniczne sprawy- światła, ubieranie choinki- to
domena Syna- jak zrobi- tak będzie.
Mam listę zakupową, sama kupuję, bo wiem co i do
czego. Żadne zamienniki nie wchodzą w grę.
Mam wtedy święty spokój.
Kilka razy się tak zdarzyło, ze mąż wrócił z zakupami
połowicznymi twierdząc, że takich rzeczy jeszcze nie
wyprodukowali, bo nie było w sklepie.
Pojechałam sama i... stały jak byk na półce.
Przepraszam za rozpisanie.
Pozdrawiam.
Naprawdę, Anno? Nie będę komentował...
Tiktak :)))
Eigmatyczna, może spytać się chłopów: "A jakbyś to
zrobił"? Poczują się usatysfakcjonowani i docenieni ;)
Pozdrówka.
Wena - moje opowiadanka, książki, fraszki - to w
większości obserwacja czy wspomnienia. Życie to
kopalnia pomysłów na pisanie :)))
Również miłego wieczoru :)
mój we wigilie od rana sączył piwo...
:-))))))
Ani mi się śni dyrygować, trzeba z umiarem świętować.
Nie cierpię tłumaczyć co, gdzie i jak, bo i tak zawsze
robią -moje chłopy- nie tak.
Fajna, ironiczna scenka monologowa.
Pozdrawiam.
Świetny dialog wzięty z życia :)) ++++
Ku świętości kroczą ci, którzy wiedzą, czego oczekują
od losu i nie uprzykrzają życia innym.
Miłego wieczoru :)
Bort, a więc, wspierając się, pójdźmy razem tą ścieżką
ku świętości... ;)
Również pozdrawiam ;)
Powiem krótko: nie tylko okres przedświąteczny! My
wciąż kroczymy ku świętości... Dość już tej fałszywej
skromności, hahaha ;-) ;-)
A tak poważnie - fajna ironia... Jakoś tak boleśnie to
wszystko znajome... ;-) ;-)
Pozdrowionka :)
Tarnawargorzkowski - każdy robi według własnych
możliwości, czasem chęci ;)