*** /bywam rozległa/
bywam rozległa
szumna i wonna
wzniesienia skóry
wieża studzwonna
bywam rozliczna
barwna i bliska
matka przydrożna
brzegi urwiska
jestem pucharem
lęków i nadziei
lśnieniem pamięci
rewersem słowa
ofiarą woli
odlotem łabędzi
tłem naoczności
więźniem kontyngencji
dopóki kocham
autor
Wanda Kosma
Dodano: 2015-04-12 15:38:14
Ten wiersz przeczytano 2836 razy
Oddanych głosów: 68
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (52)
W drugiem wersie trzeciej strofy proponuję bez
spójnika czyli: "spermy nadziei" (no zgubił się rym)
W czwartej strofie też ci się ten rytmiczny do tej
pory tekst trochę połamał ;)
Fajnie sie zapowiada ale chyba jeszcze do
dopracowania!
Pozdrawiam :)
Dobra refleksja. Z miłością w sobie można być
wszystkim. Miło było przeczytać:) Pozdrawiam:)
świetny, robi wrażenie...kochaj:) pozdrawiam
Więzień kontyngencji - pięknie +)
Pięknie to wyraziłaś:))
Bardzo ciekawa ta różnorakość peelki z jej kontygencją
współzależności od miłości.
Świetny wiersz.
Miłej jeszcze trwającej niedzieli życzę:)
Ciekawie przełożyłaś pojęcie kontyngencji w sferę
miłości. Bardzo ciekawie :)