W domu dziecka
Ze specjalną dedykacja dla tych, którzy wcale na nią nie zasługują
W domu dziecka pogasły światła,
uśmiechają się twarze na słomiankach,
lecz i tak smutek tu rządzi,
gdzieś podziali się mama i tata.
Ludzie przychodzą, odchodzą,
patrzą trochę jak na eksponaty,
na dziecięcą dolę, niedolę,
lecz ciągle nie widać mamy i taty.
W domu dziecka wciąż się poprawia,
lecz choćby to były największe pieniądze
świata,
to i tak smutek tu błądzi,
gdzieś zagubili się mama i tata.
I wciąż brak własnego domu,
własnych zabawek, własnego gniazda,
a nadzieja, nie wiedzieć czemu,
wcale nie umiera ostatnia.
Nawet podczas wigilii,
kolęd, życzeń, opłatka,
czujesz, że nie zjawią się nigdy
mama i tata.
I nie będzie nigdy miłości,
tej dla ciebie, jedynej, wybranej,
a gdy drzwi się otworzą na oścież,
świat dopadnie cię jak piranie.
Lecz ona będzie twą siłą,
by nie tracić wiary co rano,
możesz przecież komuś dać miłość,
której tobie wcale nie dano.
Komentarze (8)
Dobry wiersz ,oddający istotę rzeczy
Bardzo poruszający cały wiersz, szczególnie
zakończenie. Pozdrawiam :)
O tak moje oczy widzialy bol dzieci ktore przebywaja
bez rodzicow opuszczone i wogole..pozdrawiam
serdecznie.
Smutny,poruszający wiersz...Pozdrawiam.
Smutny ten wiersz, Czy życie musi być takie okrutne?.
Pozdrawiam.
Bardzo poruszający wiersz- zatrzymuje. Pozdrawiam
serdecznie
Poruszający temat. Bardzo dobrze znam jedną osobę z
domu dziecka. Wiem, że potrzebuje ta osoba ciepła i
czułości. Pozdrawiam
poruszający wiersz pozdrawiam