... w imie milosci poswiecila...
...Miłość nie zna swej głębi, póki nie nadejdzie chwila rostania...
W jednym ze szpitali leży dziewczyna,ofiara
jednego z wielu wypadków. Szła do szkoły i
nie wiedziała, że za chwile znajdzie sie
tutaj bez nóg i cała poraniona. Leży
spokojnie...jest przykryta...
Wchodzi do niej ktoś i się przedstawia:
- jestem reporterem. Jak ci na imię?
- Majka - odpowiada cicho...ale
wyraźnie.
Dookoła niej lekarze,rodzice,krewni...ale
ona wyraźnie szuka kogoś innego...
- Mamo idź po Jacka - mówi Maja
Matka wychodzi spełnić prośbę córki.
Lekarze,ojciec,krewni, oni także
wychodzą...zostaje tylko reporter.
- Jacek to twój chłopak ? - zapytuje.
- Tak... - odpowiada ze łzami w oczach.
- A po co go wzywasz ? Co chcesz mu
powiedzieć...
- ... widzi pan,świata poza nim nie
widziałam. Lecz wczoraj spotkałam go na
ulicy z inną dziewczyną. Chcialam go
ominąć,lecz on podbiegł i powiedział, że
mnie już nie kocha, że kocha tamtą a nasza
miłość jest skończona. Odeszłam... Chciałam
zapomnieć. Wieczorem śmiałam się i
żartowałam,lecz dzisiaj już nie mogę.
Wyszłam rano do szkoły, myślałam o
wczorajszym dniu... nie słyszałam dzwonka
tramwaju,nie widziałam go. Co się stało
wiem teraz...
Twarz reportera stała sie smutna.
- Po co wzywasz Jacka ? zapomnij o nim a
będziesz szczęśliwa - namawia reporter.
- O nie ! - zaprotestowała - moje życie...
życie siedemnastoletniej dziewczyny dobiega
końca...
Reporter nie odezwał się, wiedział że to
prawda.
- ... Chcę mu powiedzieć - kontynuuje Majka
- ... że to ja z nim zrywam i to tak na
zawsze...
Drzwi otworzyły sie i ukazał się młody,
uroczy chłopak z uśmiechem na twarzy.
Podszedł do łóżka Majki. Reporter chciał
wyjść, ale dziewczyna go zatrzymała. Kazała
Jackowi usiąść na łóżku i powiedziała:
- Chcę z tobą porozmawiać.
Usiadł wpatrzony w bladą twarzyczkę swej
dawnej miłości, a ona mówiła:
- To nie prawda, że to ty ze mną zrywasz i
nie kochasz mnie. To ja z tobą zrywam i
gardzę... za kilka minut będziesz z
tamtą...jak mogłeś...?
W jej oczach pojawiły się łzy.
- Patrz nie mam nóg i jestem cała
pokrwawiona, nie jestem już nikomu
potrzebna...! Nie lituj sie nade mną, nie
lubię tego! Moglibyśmy przeżyc wiele
dni...kochałam cię! Ale idź już, idź do
tamtej...
Jacek patrzył w te piękne, lecz wygasające
już oczy. Czuł, że na całym ciele ogarnia
go paraliż. Chciał ją przytulić, pogłaskać,
powiedzieć, że tylko ją kocha, ale nie mógł
się ruszyć.
- Badź szczęsliwy Jacku... żegnaj...
Jej oczy zamykały sie powoli, uśmiechneła
się po raz ostatni. Przyszedł lekarz.
- Niestety, to już koniec - powiedział.
Jacek był coraz bledszy a z oczu płynęły mu
łzy. Gdy Majke wynoszono dostał szału.
- Kocham cię i tylko ciebie! Błagam nie
odchodź...Nie zabierajcie mi jej! Maju nie
odchodź!
Chłopak biegł za ludźmi w białych
fartuchach. Wyglądał jak obłąkany, włosy
potargane, twarz spocona i zalana
łzami,koszula rozpięta i poszarpana. Padł
na środku korytarza a z jego ust wydobył
sie cichy szept:
- Majka, Maja wróć...!!!
Dlaczego tak piekne uczucie jakim jest rzekomo miłość potrafi odebrać nam życie...zastanowmy sie zanim cos zrobimy...powiemy ukochanej osobie...zanim bez slowa ktos od nas odejdzie...ktos kogo naprawde KOCHAMY
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.