* * * (lirycznieję po...
Lirycznieję po odrobinie od rana
I choć twarz moja jeszcze nieco zaspana
To powieki z głębokiego snu wreszcie się
budzą
Więc nocy krople daremnie się trudzą
By wpłynąć pod nie ponownie
I w ich miękkich fotelach rozsiąść się
wygodnie
Za oknem śpiew ptaków słychać radosny
I las w którym szumią kudłate sosny
Kawy łyk wyśmienicie smakuje mi w wannie
Zadumy przyjemny czas nastał porannej
Długo obmywam ciało ciepłym wody
strumieniem
I przerwać tej uciechy nie mam sumienia
A potem leżę jeszcze chwilę bez ruchu
I myśli swych rozmarzonych posłuszny
słucham
I rytmu serca zakochaniem szczęśliwego tak
bardzo
O którym pozwalam mówić wzruszonym
wargom
Które szeptem tak bardzo tkliwym
Rozdzwaniają w oknach lśniące od porannej
rosy szyby
Lirycznieję po odrobinie od rana
Twarz moja już nie jest zaspana
Powieki do życia zachęcają zmysłowo długie
rzęsy
A zjadam kolejny dzień życia kęs po
kęsie
I czekam cierpliwie na nadejście nocy
Która wleje się swym ciemnym płynem we mnie
i w moje niebieskie oczy
Robert Kruk, 21.02.2001r.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.