*** SAMOTNOść ;( ***
Moje serducho bardzo bardzo cierpi ;(
Samotność, udręka wciąż za mną ciągnie
W sidła, łapie i niszczy… marzenia
Okazją się być nie do spełnienia
Tak było i jest, lecz czy się zmieni?
Przez lat wiele oczyma wodzić można w
pamiętniku
W którym spraw przykrych znajduje się bez
liku
Wykończone wnoszą swe resztki… sny
Kiedyś piękne, usłane jak kwitnące bzy
Uczuć już nie czuć, gdyż przytłoczone przez
lata
Odosobnione, rozpuściły się niczym wata
Trudne do odzyskania, skażone załamaniem
Skazane na porażkę… te
najpiękniejsze
Już tylko cel, wiara, chroni życie przed
odbiorem
Zgubieniem wiecznym, pogrążone czarnym
humorem
Łzy poleciały wielkim strumieniem ku
dole
Stoczyły się i padły, bezwartościowe na
wielkim kole
Nad losem swym, siłę zapatruje, i niszczę
to, co buduję
Na marzeniach, niespełnionych,
bezdźwięcznie odlatuję
I ślady zatarte niedokładnie, wciąż
wypominają
Wielką stratę, mego życia, zagubionego w
własnej osobie!
Życia dla jednej duszy zewnętrznej
chowane
Gradem w myśli drętwe uwikłane
Rozbudzające zmysły wnikliwie
Tylko z niewiedzą w drugiej osobie, boli
dotkliwie
Boli wśród przestrzeni, ukrytej w umyśle
Tego, co „kocha” w domyśle
A słowa boi się użyć, nie umie wyrazić
Czym musi się wciąż tak wielce trapić
By zaufać było, komu, i troski swe
wyrazić
Ulżyć chodź trochę, by siebie nie zrazić
Ekscesem jednak zostaje wiara w przyjaźń,
niespełnioną
Na zawsze w duszy własnej zatopioną
Zawsze się jednak ujawni przeświadczenie
I w samotności wielkiej, ciche
zamkniecie
Na łasce nie można polegać
Miłości nie da się przecież…
sprzedać
Przeraźliwa jest ta prawda, co w zwykłym
człowieku siedzi
I drażni zamysł na życie, i znów serce
odwiedzi
To tylko gra złudzeń w przebudzeniu
kruchym
Błahym świecąca promykiem, przeźroczystym
dnem ku górze zwrócona!
Na wszystkich na których mogłam się zawiodłam... jest mi bardzo źle...;(
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.