04.07.02
tego dnia przeszła trąba powietrzna przez moje miasto widziałem to na własne oczy dramat
Wylewa się z pod skrzydeł nocy
wielki, bezlitosny, potok
na czele wiary dumnie kroczy
jak paw morderczy obłok.
Otula gradem dłoni swych
horyzont za oknami
budzi do życia wieczne zło
tnąc deszczem , kamieniami.
Zrywa okrycia jednym tchem
gasząc domowe ogniska
cała kompania koszmarny sen
świat zmienia w wysypiska
Poprzez kominy,konary drzew
przemawia wilczym głosem
sprawia że w żyłach krąży krew
by ujście znaleśc nosem.
I nagle cisza jakby całą złość
natura skryła pod pachami
a nowy dzień uśmiechem swym
rozświetlił spokój ponad nami.
Komentarze (3)
Oj, widzę że działo się tej nocy.
to samo w tym roku przeszłam 2 razy...może jestes z
moich stron?
Boże faktycznie dramat moge jednie sobie wyobrazic
straszne :) i ci ludzie jacy bezsilni pozotawieni na
czyjejs łasce :)pozdrawiam