365 razy zaczynać od nowa
Znów mokry policzek schowam w pościeli
Co jak przyjaciółka tuli mnie do swej
piersi nocami
Ukryje gdzieś miedzy piórami czerwona
jeszcze ze złości
Wczorajszą bliznę, która nadal boli
Zapomnę, że każdy dzień jest tylko
kłamstwem
I kolejny raz uwierzę, że zycie bez Ciebie
jeszcze istnieje
Lewą dłonią przykryję ranę w sercu
Która wcale nie nożem, lecz palcem
wyrzeźbiona
W noce, kiedy jeszcze szczęście
istniało...
A rano wezmę przykład ze słońca
Które 365 razy zaczyna od nowa...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.