Agita
Kroczac ciemna ulica,
wsrod deszczu strug,
wiatrow i lisci zoltych
wraz z jesienia przemierzajac zaulki,
zabijam marzenia,
zabijam wraz z nimi Ciebie.
Klade sie na polu wielkim
obok trawy, sciezki rozne
nade mna nocne niebo.
Wdycham zimne powietrze
zamykam oczy i czekam na zime.
Wstaje, pod nogami czuje bialy puch,
wraz z zima siadam na galezi drzewa
i razem snujemy plany zabicia przyrody.
Widze ciebie,
jak przechodzisz pod mym drzewem...
Na policzku czuje lzy,
w ustach krwi metaliczny smak.
Zeskakuje wprost na Ciebie.
Czujesz przeszywajacy bol.
Nie potrafimy wstac,
wokol nie ma nikogo.
nie podnosi zima
w rece wpycha miecz.
Oto ja,
Agita,
Wielkie Cierpienie.
Odwracam sie,
zostawiam Ciebie,
miecz
i bialy niegdys,
czerwony teraz
zimowy puch.
Komentarze (1)
Wiersz dory ale dwie ostatnie strofy to jest to!