Akt
Dedykuję tym wszystkim, którzy uważają, że jest nas mało.
Nie igraj z ogniem rozanielico,
z rozłożystością na abażurze.
Wzgórek Twój płonie, paruje lico.
Nie rań mi pleców mój Ty pazurze!
Wciągnięty w głębię gorącej lawy
uciekam, przecież Twój wulkan parzy.
Wracam natychmiast doznań ciekawy,
bo niech się dzieje i niech się darzy.
Jest miło, słodko, wiotko, sprężyście.
Rytmika mocno tempa nabiera.
Ożeń się ze mną ! Tak, oczywiście !
Nie uważałem. Niech to cholera !
Lepkością potu mocno sklejony
dyszę i dyszy drogie mi ciało.
Przygasł już pożar nieugaszony,
już widzi mi się, że to jest mało.
Oddech spokojny, zbędne są słowa
i tylko oczy miłością świecą.
Gotowi zacząć akt ten od nowa ?
Niech tak się stanie ! Niech się podniecą !
Komentarze (6)
No,no,dałeś czadu.
Poprostu poszedłeś na całość.
Rozgrzany do czerwoności,
bezpośredni-do nieprzyzwoitości,
ale,no właśnie ale -ale tak prawdziwy
Świetny wiersz :) Pozdrawiam +
Oddech spokojny, zbędne są słowa
i tylko oczy miłością świecą.
Gotowi zacząć akt ten od nowa ?
Niech tak się stanie ! Niech się podniecą
bardzo fajny wiersz :)))))
Zaszalałeś Barnaba, ale fajny wiersz spłodziłeś.
Pozdrawiam :)
Uprzejmie informuję, że " rozanielica " jest to
rozanielona i rozochocona dziewica z wysoko
uniesionymi sarnimi nogami.