Akt własności
Gdy ją widzę
w bezwstydzie,
w odkryciu absolutnym,
przed-pokutnym
akcie
oddania,
składam się z pożądania.
Posiadam.
Władam
bezgranicznie.
Rytmicznie
doganiam
zniewolenie.
Choćby nie wiem
jakie kary były moim udziałem,
zachwycam się,
nasycam się
ciałem.
Bezwstydnie,
nim zniknie.
Zapomni.
Nieprzytomny
z rozkoszy,
mogę się panoszyć
w niej,
bo chcę.
Jeszcze minut siedemnaście.
Zanim licznik trzaśnie,
portfel pokaże dno.
Mam ją.
Komentarze (66)
Płynę razem z tekstem.
...aleś zaskoczyła...co innego w treści co innego
finał....tak i w życiu...inne zamiary...inny
efekt..ale jest super...pozdrawiam serdecznie
DoroteK,trzymanie w napięciu to Twoja mocna strona,
ale nie tylko to;dynamika,konstrukcja,opis pożądania
czegoś,ciekawa puenta - za siedemnaście minut
notariusz przetnie twoje,człowieku, napięcie, masz i
co dalej?
Tu chyba Dorocik zgubiłaś "w"
Gdy ją widzę
w bezwstydzie,
odkryciu absolutnym, ////w tym wersie (w odkryciu) nie
lepiej
przed-pokutnym
akcie
oddania,
Czerpiemy z życia zbyt mało, a przecież jest takie
krótkie. Ciało jest nasze i my zdecydujemy jak nim
zarządzać. Pozdrawiam serdecznie.
:-) pozdrawiam i punkcik zostawiam