Anty/Chrystus
Spoglądasz głęboko w las.
Jest noc. Nie widzisz w lustrze
odbicia własnych krat.
Szukasz wzrokiem domu
w którym słychać krzyki dnia.
Bolą Ciebie zęby
którymi dotąd gryzłeś własny czas.
Zapakowany w słowa
niskokalorycznych prawd.
Musisz strawić spojrzenia
które zamówiłeś w restauracji kłamstw.
Przetrzeć oczy własnym strachem
tam gdzie w dłonie wcierasz piach.
Znaleziony w piaskownicy
gdzie się bawią dzieci
zabawkami cudzych zdań.
Adoptując myśli
wychowując je w zeszycie
co porwane strony ma.
Gdy zobaczysz już okładkę
będąc z sobą sam na sam.
Drogą odwróconych kończyn idąc
opisując ścięty las.
Spójrz na niebo własnej tęczy
która czarny kolor ma.
Długa droga wiedzie z piekła
poprzez obłęd naszych prawd.
Komentarze (3)
Komnen - to twoja subiektywna ocena. Ja natomiast
powiem, że ten wiersz taki właśnie ma być, nie do
końca ułożony, trochę chaotyczny, czy nawet jak to
ująłeś przeładowany. Taki efekt mniej więcej chciałem
uzyskać go pisząc. Poza tym twój sens, nie musi być
moim sensem, i vice versa ;)
przeładowany, przegadany , pomieszane dobre wersy z
totalnymi nieporozumieniami; rada: skrócić o 2/3 ,
pomyśleć nad sensem, na razie - do koszyka
zawsze to piekło można zmienić- wystarczy tylko
chcieć...pozdrwaiam:)