Moja próżność
Nie chcę niczego udowodnić,
Za nic mi także nie jest wstyd.
Nie będę także spuszczał spodni,
Bo ja nie jestem żaden żyd.
Nie muszę wcale także kajać,
I trzymać się ochronnych tam.
Wszystkich ogarnia dziwny majak,
Lecz ja nie jestem zwykły cham.
Nie muszę wcale siebie bronić,
Chociaż wyczuwam wokół smród.
Tych dociekliwych wolę gonić,
Choć wiem, że ze mnie nie jest cud.
Ale jak ktoś mi odcisk ruszy,
To pozabijam bez litości.
Mam w sobie ten odcinek duszy,
Bardzo wrażliwy na akt złości.
Aniołka wówczas w diabła zmieniam,
I nic nie muszę , musieć nie chcę.
Nie rzucam w słońcu skrawka cienia,
Tak mnie ta moja próżność łechce.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.