BABCIA
w pokrytej strzechą chałupie
pamiętającej wojska cara
w przyzbie przy glinianym piecu
kobieta siedziała,dość stara
różaniec w ręku przekładała
Babciu dlaczego....
moich dwu braci pod Moskwą
za Mikołaja II zginęło
moich kochanych synów....
jeden nad Bzurą pozostał
drugi miał więcej szczęścia
pod Berlinem kulę dostał
a Stasiek,mój Stasiek
przy generale fechtował
wojna już była skończona
na kulę nie zasłużył
samam ci ja już lat wiele
nie wiem na co czekam
a już te niedziele...
wrota się otworzą i wszyscy,
wszyscy z radością wejdą...
bliżej mi będzie jak ja
ku nim pójdę,spotkam
z panem już się pożegnam
różaniec upadł na klepisko..
(B)
Komentarze (7)
przypominam sobie pewną sytuację z mego dzieciństwa,
moja kochana babcia zamyślona powiedziała "nie ma już
nikogo na świecie kto mówiłby do mnie Lilka"... nie
była samotna, ale brakowało jej tych właściwych którzy
odeszli...Z przyjemnością przeczytałam Twój wiersz
:)))
samotność nic dobrego a wspomnienia nie wystarczą
ladnie napisany wiersz
Twoj wiersz jest jak wojenne opowiadanie. Troche w nim
codziennosci, troche historii. Ciekawy temat.
Ładny wiersz - a nieszczęściem dla babci że musiała
przeżyć własnych dzieci-to jest ból nie znający miary
i obojętnie jakiej wojny,a Boże uchroń nas od takich
kataklizmów na wieki..powodzenia
No może nie Cara, ale wielu starych ludzi siedzi w
domach i rozpamiętywuje. Smutne, że nikt o nich nie
pamięta.
Dobra przenośnia w tym wierszu - babcia pamiętająca
wojnę i jej okrucieństwo, poległych braci i synów -
teraz żegnająca się z tym światem jest już bliżej do
nich niż oni do niej.
Pięknie i dosadnie opisana samotność starych ludzi:(