Bachus
Satyr pijany tak,
że chwieje się na boki,
lecz szczęściem jego,
nimfy pilnują łotrzyka,
idzie lasem,
śpiewając pochwalne peany.
Inny na fletni gra,
lew śpi u jego kopyt,
artysta zaklął go,
melodią słodką,miłą.
Korowód płynie w trawie,
nuci głośno szeptem,
radość maluje się,
na rozgrzanych twarzach,
a w lektyce,
przez centaury niesionej,
Bachus z poetą śpią,
śnią radosne treny.
Wino,wino niech żyje!
chodźmy z tym pochodem,
póki dusze są młode,
nieobrosłe piołunem.
Komentarze (1)
Ten wiersz przypadł mi do gustu! :-))
Ostatnia zwrotka - bomba
Pozdrawiam!