bajka kulejąc bez nogi
w niewielkiej karczmie przydrożnej
gdzie często zagląda Nikt
życzenia mieszkają pobożne
próbując za długo żyć
miewają czasem nadzieje
gapiąc się w okna bez dna
widząc jak życie szaleje
dmuchane przez ciepły wiatr
składają ręce w modlitwie
o miłość pomiędzy nogi
i jak mawiają niebrzydkie
a jednak trochę za drogie
więc umierają bezgłośnie
rodząc się na kamieniu
pewnie powrócą donośniej
w czyimś następnym wcieleniu
w niewielkim ludzkim istnieniu
gdzie często zagląda Ktoś
zostaje po każdym marzeniu
ślad dotykania o włos
w karczemne zmieniają się słowa
pan Ktoś i pani Nikt
za bardzo ciąży im głowa
by byli więcej niż nic
Komentarze (2)
Twoje wiersze maja swoj niepowtarzalny urok bez cienia
slodyczy i to mi sie w nich wlasnie podoba , poniewaz
bezblednie odzwiercidlaja to co tak naprawde chcesz
nam w nich przekazac czyli ta gorzka proze zycia.
To jest wlasnie taka perelka!
Jak zreszta prawie wszystkie wiersze tego
autora.Lekkie, naturalne, bez zbytecznej ckliwosci,
romantyzmu, przekolorowania, a jednak niepowtarzalnie
piekne!