Ballada...
Chmurny, szary dzień, zjawiła nagle się, ballada przyniesiona z wiatrem z niespokojnych miejsc.W przeciągu paru chwil zapadła w serce mi, jak gdybym ją na pamięć znała, znała nie od dziś...
kiedy pierwszy raz Ją zobaczyłam
nie wiedziałam i nie znałam
nie doceniałam
może nawet nie widziałam
przyszła z jesiennym wiatrem
miała smagłą twarz
ciemne oczy bez uśmiechu
kapryśne pobladłe usta
Ubrana w łachmany
trzymała się dumnie
Jej głos
podobny do szumu wiatru
spacerowała po zeschłych liściach
odezwała się
zadała kilka pytać
z cierpliwością wysłuchała
pogładziła po włosach
otarła łzy
i odeszła
z pierwszym promieniem
wiosennego słońca
...dopiero wtedy pożałowałam...
...Ballado hej, Ballado niepokorna, wyśpiewać chcesz, co tylko w duszy gra... Najlepiej dziś, gdy jestes całkiem wolna, naturę masz przekorną tak, jak wiatr...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.