Ballada o biednym i i bogatym
Jeden z pierwszych moich wierszy. Potraktujcie go z przymrużeniem oka. Zaryzykowałam go napisać, by ujrzał światło dzienne.
Wszedł bogaty do biednego
i zapytał w progu jego:
-czy tu można wejść acanie?
-Ależ proszę, proszę panie.
-Czego szukasz w mojej chacie,
czyś byś drogę zmylił bracie?
-Nic nie szukam, lecz ciekawym,
jak się biednych mają sprawy.
-Jest mi dobrze. Ja tu żyję,
czystą wodę z kranu piję.
Miałem zegar, cykał głośno,
więc na śmieci go wyniosłem.
Na kościelnej wielkiej wieży,
duży zegar czas mi mierzy.
Zawsze w zgodzie, z czasem żyję.
w nocy zegar dla mnie bije.
Jest mi dobrze, jam panisko,
bo do rzeki też mam blisko.
Jak potrzebne mi kąpiele,
to do rzeki mam nie wiele.
Co ci z tego, żeś bogaty,
ty masz biura, auta, chaty,
ciężko robisz od zarania.
Praca wolność ci pochłania.
Zatrudniłeś dużo ludzi,
każdy zawsze ci marudzi.
Zawaliły cię faktury,
a w finansach same dziury.
Nie pogadasz nigdy z bratem,
ciągle siedzisz z adwokatem,
podatkami obarczony,
twój budżecik obliczony.
Popatrz na mnie, jak ja żyję,
po co mi usługi czyje?
Mam pokoik, nie za wielki,
nawet skromne mam mebelki.
Jedno krzesło, jeden stolik,
jedna łyżka, garnek, słoik.
Ten prymityw mnie rozpieszcza.
Nie chcę tutaj czegoś jeszcze.
Nie posiadam nawet żony,
żonę bierze, kto szalony.
Więc o żonę mnie nie pytaj,
panie, żona to kapitał.
Mój kolega ma żoneczkę,
to co tydzień sukieneczka,
manikiury, pedikiury,
a w portfelu same dziury.
Nic nie robi kobiecisko,
co zgotuje, zjada wszystko.
Koleś zjada, co zostało
i ma zawsze jadła mało.
Mało tego, żona tyje,
chłop zapomniał, jak się żyje.
W nocy w łóżku przepychanie
i porwane jest posłanie.
Ja nie frajer, nie chcę żony,
jestem co dzień odświeżony.
Wierność, miłość i przysięga,
moja głowa tam nie sięga.
Z żoną, panie świat mizerny.
Ja mam kota, kot mi wierny.
Jakie słodkie kot ma oczy.
jak potrzeba, to mi mruczy.
O czym chcę, to z kotem gadam,
swoje dzieje opowiadam.
Kot mi nigdy nie zaprzeczy,
chociaż mówię coś od rzeczy.
Co wypowiem, akceptuje.
Nikt mnie tu nie krytykuje.
Od tej gadki i swawoli,
aż mnie czasem gęba boli.
No, bo wierne jest kocisko,
mogę mówić jemu wszystko.
Tajemnicy nie wyniesie,
czasem myszkę mi przyniesie.
Nic nie mówisz, mój kolego,
twoje życie do niczego.
Brak wolności tobie panie,
dużo pracy, marne spanie.
We śnie miewasz różne zmory,
Nie poleżysz, choć żeś chory.
Dziwne miewasz w nocy spanie,
z sekretarką szamotanie.
Referenci cię oblegli,
adwokaci, nawet biegli.
Każdy ciebie czymś badruje
i jak szefa nie szanuje.
-Ty masz głowę! Rzekł panisko.
Przemyślałem sobie wszystko.
Pan już w biurze, drzwiami trzasnął
I w fotelu słodko zasnął.
Śniły mu się barwne łąki,
zbierał kwiaty, ganiał bąki.
Nagle kucnął obok krzaka
i zobaczył tam biedaka.
I chwycili się za ręce,
zatańczyli w barwnej łące.
Wiatr ich przeniósł w inne światy,
nie ma biednych i bogatych.
Tam hasali, rozbawieni,
Dziwnie los im się odmienił.
Wietrzyk powiał, listkiem trącił
ich swobody nikt nie zmącił.
Nagle drzwi się otworzyły
i bas krzyknął z całej siły:
-znajdź mi pani, gdzie te kraje?!
gdzie te piękne obyczaje?
Sekretarka mapę chwyta
w Polimeksie wszystkich pyta.
Gdzie te kraje, gdzie te kraje?
Jak nie znajdę bas mnie złaje.
I westchnęli w Polimeksie
-nie ma w świecie krajów lepszych.
Nasz najlepszy, ukochany,
prawie wszyscy tutaj pany.
- Co się stało panie basie,
że nastały takie czasy?
Jak na świecie tym się stało,
bas ma dużo, robol mało?
-To księgowi źle dzielili.
dziwne stawki ustalili
i dzielili według stawek,
bas ma dużo, dziad okrawek.
Dziś biedaki się weselą,
po nowemu stawki dzielą!
Fifty-fifty, dla każdego,
dla bogacza i biednego.
I powstały nowe światy
nie ma biednych i bogatych,
a księgowych pouczyli,
by równiutko dar dzielili.
Każdy śpiewa, zachwycony,
równiusieńkie stoją domy,
pod domami rosną kwiaty.
Nie ma biednych i bogatych.
Tylko w szkole, w każdych klasach,
wspominają o tych czasach.
Że to kiedyś, coś tam było,
lud na klasy się dzieliło.
Teraz tylko jedna klasa
dla starego i bobasa.
Fifty-fifty dobra dzielą.
Wszyscy ludzie się weselą.
Przepraszam,że taki czort długi.
Komentarze (55)
wrócę, bo... dłuuuuuugi, a nie chcę czytać po
łebkach:))
długi Broniu, ale z przyjemnością przeczytałam:)
Wspaniały wiersz.
Gorąco pozdrawiam.
Miło było się zatrzymać. Pozdrawiam.
bomba! ha ha
Jaki fajny wiersz:)
Dobrze się czyta,a o równości można
pomarzyć:)
Pozdrawiam
Broniu może doczekamy tej równości
pozdrawiam
Gdy życie pragniesz zastąpić marzeniem,
bolesne zwykle bywa przebudzenie!
Pozdrawiam!
Broniu długi fakt ale wiesz jak szybko płynnie sie
czyta.:-)
Rysiu nie przeginaj, ja się pośmiałam do samego
końca:-) :-)
:-) :-) :-) ależ Bronisławo czort bardzo długi, ale
zarąbiście się czyta:-) :-)
Super ballada
Polecam ty, co jeszcze nie przeczytali:-) :-)
pozdrawiam serdecznie Bronisławo:-) :-)
3/4 wiersza przeczytałem , choć w zasadzie dłuższych
niż 4 strofy nigdy nie czytam.,..ale za
długi...stanowczo za długi...zaczyna temat sam się
zanudzać...+ WYBACZ niecierpliwemu!
Ooj życiowy wiersz,a ja jestem panią swego losu...
pozdrawiam serdecznie:)
Tak powinno być fifty fifty nie dzielmy się na
biednych i bogatych
Ładnie się czyta tak ciekawe słowa
Witaj Broneczko,
Przeczytałam jednym tchem - zawsze, będą jakieś
różnice. Pozdrawiam kochana i życzę, samych radosnych
chwil. Dziękuję, że mnie odwiedzasz:)