Ballada o naiwnym Janku.
Janek
jak dzbanek
blady dziś wyglądał
wałęsał się po ulicach
błądząc bez celu
widocznego w sumie
spotkal tą jedyną
przy altanie
w miejskim ogrodzie
i od razu zawróciła mu w
głowie
nazywał ją
aniołem
chociaż pieśni
nie śpiewała
na harfie
też nie grała
spotykali się
potajemnie
przy księżyca
blasku
czytali Homera
ulubione
to ich książki były
lecz cóż
tyle wspólnego ze sobą
mieli
lecz jego uczucie przetrwało
ona się
nim znudziła
rzuciła go
dla innego
znacznie mądrzejszego
i przystojniejszego.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.