Bardzo czysty wiersz
wiosna. przedświąteczna wariacja na miotłę
i szufelkę.
nigdy nie uczestniczyłam w tym koncercie, i
to nie, że nie uważam świąt(uchowaj
Boże)tylko nie uznaję wariacji.
więc słonko sobie świeci, bezczelnie
wytykając paluchem
kilka milionów lini papilarnych na szybie
kuchennej.
odciski duże, wyraźne. małe, zazwyczaj
tylko dwupalczaste,
i odciski malutkie zupełnie takie jak w
alei gwiazd.
i wszędzie, dosłownie wszędzie ty.
na półce z ksiażkami, jesteś pojedyńczym
uśmiechem z podróży. za oknem, stoisz
leciwym już volkswagenem.
najgorzej jest pod prysznicem. wysączasz
się z dziurek.
spływasz, jesteś w pianie, w kroplach, a
potem zerkasz
z ręcznika suszącego się na kaloryferze.
zrobiłam ci domek we wnętrzu mojej dłoni.
takie małe miejsce. to by tłumaczyło,
dlaczego zasypiam z zaciśniętymi
pięściami.
i jak tu sprzątać , zresztą
z brudu się nie umiera.
Komentarze (17)
Wpadłam pod Pani wiersz przez przypadek, lepiej późno
niż wcale:))) I nie żałuję. Stosunek do sprzątania mam
równy lub taki sam. Dopisek jest wręcz fenomenalny. I
te zasypianie...W ogóle treść wiersza jest mi bliska,
jakoś tak.
Pozdrawiam serdecznie. Poświątecznie. Smutno:(((
Bez zastrzeżeń! świetny wiersz pod wieloma względami
:) pozdrawiam
Chciałabym przeczytać Twoją powieść - na pewno będzie
świetna:)
Peelka nie chce posprzątać, bo wspomnienia tkwią
wszędzie, są częścią jej życia i wrażliwości.
Zresztą.. "nie samym chlebem żyje człowiek". Tak więc
z czego się umiera, powiedz? Głupcze, zajrzyj w
zaciśnięty środek.. Tak spokojnie piszesz, a mnie aż
niepokoi ten spokój.
A ja dałam sie wciagnać w "uczestniczenie w tych
wariacjach" i pewno dlatego doceniam dzisiejszy tak
zwany świety spokój i z pełnym oddaniem czytam Twój
wiersz w którym jest wszystko co doceniam a międzi
innymi i (przede wszystkim) sentyment do niezacierania
śladów po tym pozytywnym na co udało nam się w życiu
załapać i spojrzenie na to nie tylko z perspektywy
świąt...
zetrzyj kurze, niech nie świecą pustką a dłoń otwórz
niech wypełni ją światło ... Lanego Poniedziałku :)
ano z brudu się nie umiera ;)
tylko noszenie tego dziadostwa staje się uciążliwe nie
tylko dla noszącego, osobiście też nie uznaję
wariacji, ale dziadostwa w domu też nie, zwłaszcza jak
w pełnym słońcu widać ile czego gdzie lata.
,,i wszędzie, dosłownie wszędzie ty" ano święta
prawda,tak i jak zresztą z tym miejcem w
zaciskaniętej dłoni.
ps.miotła jest szufelki brak,ogień trzymam ,wesołych
świąt ,pozdrawiam serdecznie.
Wiersz super. :)
On i miłość pozostawiona w każdym niemal przebłysku
codzienności, gdzie każda rzecz zdaje się krzyczeć
jego słowami... Wiersz niesamowity, zachwycający,
przekaz jasny. Pozdrawiam;)
Tekst świetny lecz dałabym mu inną kwalifikację -
mini-opowiadanko, albo mini-proza. Ale na to w
wersach niech nikt nie narzeka, jest super.
Ciekawie opisany kawałek życia, takiego uduchowionego,
bo w twojej prozie wierszowanej, tak bym nazwała ten
utwór, wszędzie jest On, w pianie, w podróży w
prysznicu. Świetny pomysł, a to miejsce na domek w
dłoni, fantastyczne. Dobry temat, no i cóż, z brudu
się nie umiera, a Święta? Są, zaraz przelecą. Samo
życie. Wesołych Świąt, Marylu, wesołych świąt.
Nie wolno wycierać śladów zostawionych przez miłość.
Nawet nie wypada. Taki 'brud' nikomu nie szkodzi.
Pozdrawiam.
dobre, a dopisek po prostu rozbrajający :)
a i mnie się bardzo podoba taki styl pisania w Twoim
wykonaniu, choć u innych ten rodzaj, jakoś nie
potrafię "przetrawić".
Sposób, w jaki przedstawiasz myśli, jest fantastyczny
i taki trafny w samo sedno odbioru. Nie miałam w ogóle
problemów z odczytaniem przekazu. chylę czoła
Powiem szczerze, nie jestem fanem nowoczesnej poezji,
tej wymuszającej choćby (na przykład) małe litery po
kropce - według mnie, wygląda to nieestetycznie, ale
pewnie to moje uprzedzenie. Natomiast chylę czoła
przed Pani umiejętnościami, wiersz jest świetny i
nawet nie wiem jak to uzasadnić, po prostu trafił do
mnie, zrozumiałem Pani uczucia. (volkswagen -
prawidłowa pisownia - Ferdynard Porsche, konstruktor
"garbusa" obraziłby się pewnie czytając "volswagen"))