bardzo samotna wigilia...
Pierwszych gwiazdek na niebie,
Gromada cała.
Ja jednak czekam z kolacją Wigilijną,
Na gościa niespodziewanego.
Współczucie w oczach matki,
Ona zna życia koleje.
Ty nie wrócisz,
Nie zjawisz sie tutaj z uśmiechem.
Puste miejsce przy stole zostawisz,
I całe serce moje.
I żadne łzy nie pomogą,
Nawet w tą noc uronione.
Babci głos ciepły,
Do rozpoczęcia ponaglający.
I ona serc ludzkich znawczynią.
Ja jednak czekać chcę wciąż,
Jeszcze w naiwności tli się nadzieja.
Gdy dzwonka śpiew usłyszę,
Serce ku drzwiom się wyrwie,
stęsknione.
Tylko kolędników śpiew,
Teraz jako skowyt niestłumiony.
Zaczynam rozumieć.
Naiwność odchodzi cichutko,
Rozpaczy ustępując pokornie.
Czekanie daremne.
Ty daleko innej,
Noc tą uświęcasz.
A ja odważnie muszę,
Do pustego stołu zasiąść.
W tak bardzo
Samotną Wigilię.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.