Betonowy las
Cel wojny może być sprawiedliwy, ale środki nigdy.
Zabiorę Cię za miasto,
na łąkę zieloną.
Piękną, spokojną,
zupełnie wyciszoną.
Będziemy wśród tej ciszy razem iść,
nie przerwie jej żaden czarny spadający
liść.
Nie przeszkodzi głośny, szybki ziemi
puls,
nie przeszkodzi żaden żelazny stróż.
Zabiorę Cię na łąkę,
do lasu ciemnego.
Lasu nagrobków -
- lasu betonowego.
Tak tam wielu ludzi,
ale nikogo nie ma.
Tak tam wiele serc,
ale je pokryła ziemia.
Zabiorę Cię pod "drzewo" mego
przyjaciela.
Kochał swoje życie, choć nie miał go za
wiele.
Po ciężkim dniu w dole teraz spoczywa,
a towarzyszy Mu wciąż przybywa...
Zabiorę Cię do miasta
mego rodzinnego.
Złomem, potem,
strachem przesiąkniętego.
Nie ma tam nikogo, a wszystkich tak
pełno.
Po oddech wychodzą dopiero w noc ciemną.
Z oczyma zamkniętymi, z zaciśniętą
pięścią,
pragną opuścić to codzienne piekło.
Lecz wyjście stamtąd jest tylko jedno,
a oni nim wyjść nie chcą na pewno...
A jeśli Ciebie wróg tamtędy wyprowadzi.
I kiedy światło jasne Cię porazi.
Nie bój się! Odważnie idź przed siebie.
Boi się ten, kto nie wie...
...że nigdzie nie jest gorzej...
Że tu, na ziemi, nic już nie pomoże.
A jeśli już poczujesz zapach zgnilizny,
pozdrów przyjaciół z lasu...
.....ku chwale Ojczyzny...
każda wojna jest okrutna...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.