bez udziwnień.
Krawat entuzjazmu pod tak zwanym jabłkiem
Adama wiążesz,
zawsze wzbudzał we mnie poczucie
bezpieczeństwa i optymizm.
Siedząc na ławce życia nie oceniamy innych,
sami to robią.
Odwiedzamy się w deszczu, krople na ustach
konsumując,
dedykują nam swoją mikrostrukturę i
genialną wilgotność.
W środku jesteśmy z miękkiej wełny, ale
niewielu to czuje.
Wiem, ludzie lubią swoje towarzystwo
zapewne tylko wtedy,
gdy poklepują się po plecach i mają
wyznaczony wyraźny cel.
Mówiłeś, że jestem twoim ostatnim klockiem
pasującym do
układanki, objętej dozgonnym kontraktem z
Panem Bogiem.
Kiedyś tygodniami nie odzywałeś się do
mnie, na pożarcie
rzucając uczucia, ale to już za nami,
jesteśmy inni, niedzisiejsi.
Rzekłabym o niebo lepsi, wyraziści, nie
pchamy się na afisz,
bo ile ludzi tyle gustów, nie potrzebny
wstyd… nie potrzebny!
Komentarze (7)
"...o niebo lepsi, wyraziści,....."-to mi sie podoba;)
w tym widać sens...życia:) Ładny, refleksyjny
wiersz...o kolejach życia...we dwoje;)
bardzo ciekawy wywód, ale najbardziej mi sie podoba
trafne pokazanie tego jak chętnie obcujemy z ludźmi
którzy nas poklepuja po plecach..
Ile słów potrzebnych jest, by nastąpiło zrozumienie?
Czyba już wiesz- masa!
Te slowa, to jak odezwa do Kogos waznego dla Ciebie
bardzo. Wiele tu wspomnien, obrazów i trzezwego
patrzenia na swiat. Brawo!
krawat entuzjazmu zawiązany na szyi raczki parasola
rozpostartym na deszczy dzwoniący w jego czarny
daszek.....lekko napisany
Ciekawie ujęty temat.Forma wiersza - wyszukana
niepospolita.Przypadł mi do gustu...
masz rację Autorko - na kolor, gust i smak towarzysza
przeważnie brak, a na afisz nie każdy chce się pchać,
spokój duszy jest cenniejszy.