Bezbarwna dziewczyna
Ten wiersz dedykuje wszystkim, których najlepszą przyjaciółką jest żyletka... To do niczego nie prowadzi, ale tak trudno przestać!
Niby nic nie czuje,
niby nie przeżywa.
Czy ktoś jednak wie,
jak ona się wyżywa?
Gdy wieczór nadchodzi
i późna jest pora,
księżyc jasny wschodzi,
idzie do pokoju.
Drzwi zamyka szybko,
z płaczem siada w kącie,
po ręce spływają
jej krople gorące.
Srebro żyletki
w półmroku się mieni,
wątpi że kiedyś
coś się w życiu zmieni.
Zęby zaciska,
robi to powoli,
nawet nie patrzy,
nie czuje że boli.
Krew kapie na ziemię,
zlewa się ze łzami,
ma oczy spuchnięte
od płaczu nocami.
A gdy rano wstaje,
ogląda swe rany,
zakrywa rękawem
i znów szczęśliwą udaje...
To moja historia,
moje beznadziejne życie,
pomyślcie dwa razy,
bo też tak skończycie...
Przepraszam że żyje, niedługo coś z tym zrobie.. :(
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.