bezczas
Twardą powłoką stalowego wiatru
obrysował głaz krawędzie
zastygłej lawy.
Mroźnym cięciem zmiótł
sierpową twarz księżyca
i ugrzązł w pożarze mojego ciepła.
Ujrzawszy,
zrozumieć bezprawny bezkres
na przestrzał trwożnej ziemi.
W dłonie zgarnąć umykający czas,
poddańczo zespolić
nietrwałe ciało z błękitem
zamieniając asymetrię w doskonałość.
Komentarze (10)
twarde zycie...i my w jego kręgu...w tym
bezczasie...pozdrawiam...
Niechaj czas wnika łagodnością,
bez ostrych kantów i goryczy,
by ciepłem czytać ślady życia
nie tylko tym, co w nas tak krzyczy….
Czasem zbyt wiele jest oczekiwań
od życia.Rozczarowania bolą.
Pozdrawiam.
Nie mamy tego, wiec chcemy.
W słodyczy bezczasu, w niezmiennym upale uczuć, byśmy
oszaleli :)
Pozdrawiam :)
niesamowity klimat, b. ciekawy.
Klimat rzeczywiście wart podkreślenia. Wiersz może się
podobać. Pozdrawiam.
wyczuwam , że drzemie w Tobie nie ciepło, wręcz upał
:)
bardzo podobają mi się te twarde zgłoski w wierszu,
czyta się trudniej ale smakuje lepiej
Dusza śmiga bezkresnym błękitem, ale ciało mdłe przy
tem. Pozdro...
Jak dla mnie za dużo dopełniaczówek, ale plus za
klimat i niebanalne słówka użyte w tekście, pozdrawiam
:)