***
Dajcie mi spokoju trochę!
Wy! miłostki, słabostki, emocyjki
mnogie!
A ty wietrze wiej jakoby na koniec
światów,
Jakby na Boga Stwórcy przyjście,
Jakby na upadek i powstanie,
We wszechmoc ujmij...
Istoty, mnie samego,
Powagi i zaprzeczenia!
Cóż się ostało z marzeń?
Cóż z życzeń wypowiedzianych?
Już więcej nie podlegam karze,
Nie urzywam skrzydeł czarnych,
Nie słucham wywodów marnych,
Nigdy miłością nikogo nie obdarzę,
Owinięty w bandaże...
Niemocy...
Początkiem się podpieram,
Końcem zaś upadam,
W swe ręce życie składam,
Uprzednio rękawiczki wkładam.
Brudne to życie, niemiłosiernie...
Czerep roztrzaskam nim wrócić postanowię!
Komentarze (1)
Ay wychowałam się na takich wierszach natomiast
marzeniem moim jest pisać w ten sposób. Zostawiam głos
szacun.