Bezimienni
Czarne chmury nad morzem ludzkich
zgliszczy.
Dostali życie, którego nikt nie
zniszczy.
Czekają teraz na wieczne zbawienie,
snuć sie jednak będą niczym mroczne
cienie.
Ciągłość życia, wojna im przerwała
w momencie gdy niewinna krew sie
przelała.
Teraz więc stoją u niebios bram
srebrnych.
Trzeba zapłacić za te kilka lat
gniewnych.
Ból ich bliskich jest nie do opisania.
Łzy w oczach gdy mogiła syna pochłania.
Nikt, nikt im spokoju już nie odbierze!
Ja, tak jak i inni, głęboko w to wierzę!
Wszak jedno pytanie wciąż pozostaje.
To, które nadal spokoju mi nie daje.
Życie jest po to by umrzeć szybko tak?
By przenieść sie w mrok jak spadający
ptak?
Ignoracja rani - niczym tępy nóż
i tych co odeszli, nie zobaczymy już.
Śmierć nam zabrała najcenniejszych z
nas,
lecz pamięć o nich na zawsze będzie w nas.
[*]1.08.1944-2.10.1944
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.