(Bez)Nadzieja
Jestem jak puszka wrzucona do morza
Rzucają mną fale a sól mnie niszczy
Bezsensu bez nadzieji jak zwykłe ziarno
zboża
Rzucone na kamień wśród kościoła
zgliszczy
W chwilach zmęczenia przysiadam na
wyspie
Wpatrzony w morze moich własnych myśli
I przed oczami jej twarz mi czasem
mignie
Jak kanonadę tworząc w głowie piski
Budzę się w zgliszczach mej własnej
świątyni
I widzę jak Syn wisi na krzyżu
I wpatruje się we mnie oczami smutnymi
I buduje dla mnie pomnik trwalszy niż ze
spiżu
Zobaczyć jej twarz, jej uśmiech, jej
gest
A morze do lądu mnie dodryfuje
Wystarczy pocałować, wiedzieć że jest
A ziarno nawet na kamieniu wykiełkuje
Chwila rozterki - znak, że trzeba to przelać na papier
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.