bezwstydnie
dziś wyszedł mi bez na drogę
z rana, gdy szłam do pracy.
- rok chyba cię nie widziałem
miło twój uśmiech zobaczyć.
darował mi kilka spojrzeń
czarownych oczu fiołkowych,
na purpurowo spłonęłam
od pięt aż po czubek głowy.
nie wiem czy kto mi uwierzy
bo przeciem taka nieśmiała,
zamknęłam oczy i cicho
bezwstydnie bez całowałam.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.