Biała twarz
Żar w ranie płonie pod duszą
nieugaszonej
Gdy on milczy ustami nie ruszając
zamilkną jak zając
Cichutko oddychasz tępem nad nim
a jego oczy zamknięte powiekami dociągnięte
rzęsami.
Twarz biała taka martwa,
gdy nie płynie w żyłach jego walka
Ciało martwe bez oddechu jego
a ty nie nawidzisz tego widoku okrutnego
Życie odeszło od takiego człowieka
pożądanego, zabrało na zawsze do ogrodu
zielonego
A ty tak patrzysz łzami zamazanymi
niezrozumiałymi szklanymi:
Dlaczego właśnie jego?
Dusza rozrywa ciebie w środku gorącem żaru
i potu ,
Nie utrzymasz ognia spiekoty, wydobywanej z
twego wizerunku z oczu
Tej kropli soku z rany poszarpanej
popiołem zasypanej ziemi oddanej
W świadomości swej goryczy pozostaje żalem
nie słodyczy
Że już nigdy nie spotkacie się tam gdzie
on stał i czekał na twój peron przyjazdu
czy odjazdu
Już szyna na szynach ziemię zasypała ta
jego sprężyna
Na wieki odszedł sam zostawiając ciebie tam
gdzie pozostajesz z losem życia na szynach,
byście myślami byli blisko siebie
czasami.
Jak kwiaty niezapominajki
z innej pisanej popłynęliście nie z tej
bajki
Co pozostawił żarem w sercu swe znaczenie
,,kochanie"
Gdy na peronie nic już nie stanie jego
oczekiwaniem na ciebie przywitaniem
A ty myślami myślisz o nim przetrwaniem
patrząc jeszcze w innych ludzi wyszukując
jego twarzy
rozmazanej
Ale ty pamiętasz onim jak stał i czekał,na
peronie ostatnim
A teraz już nikt tam nie czeka gdy ten
pociąg odjeżdża ostatni
Komentarze (1)
Bardzo ciekawy i wymowny wiersz.