Biały żagiel
Rozdarty wewnętrznie, po ciemku,
Gładzę Cię ręką po pępku.
Jaźni zodiakalna mnogość
Odczuwa niechętnie Twą wrogość.
I choć sprzeciwu tu nie ma
Czuję, że się na mnie gniewasz.
Pewnie odejdziesz za chwilę,
Lecz jeszcze się trochę przymilę.
Rękę do dołu przesuwam
I koniec bliski przeczuwam.
Odeszłaś i nie ma Cię przy mnie
Więc wielbię Cię w moim hymnie.
Opiszę te piękne minuty,
Twój sweter, Twe spodnie, Twe buty
Na obcasie, a ty mnie niemi
Dziś przycisnęłaś do ziemi.
I leżę tu sam na tym łóżku
Mój mały, zmyślony Kopciuszku.
Zostałem i coś mnie tu mierzi,
Choć gładziłem Twe łono i piersi.
Być może to właśnie przez to
Mgłę w mojej głowie mam gęstą.
I smutek odczuwam przedziwny,
Bo byłem bardzo naiwny.
Myślałem, że moje pieszczoty
Pozwolą mi odkryć Twe cnoty.
Przeżyłem swych uczuć dziś magiel
I jestem sam jak biały żagiel.
Martynie Olszewskiej - autor
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.