Błędne koło
Odchodzisz i nawet nie wiesz kiedy.
Powracasz, gdy uczę się żyć bez ciebie.
A potem kolejny raz oddalasz się,
gdy Cię potrzebuję.
Odchodzisz i wracasz.
Masz dość i tęsknisz.
Pragniesz i nie chcesz.
Zataczasz mnie w błędnym kole
i zasłaniasz wyjście.
Nie ważne jest co gnębi mą duszę.
Nie jest ci bliskie moje cierpienie,
a łzy spływające z martwych oczu
coraz bardziej dalekie.
Nazwać cię pragnę egoistą.
Podłym draniem i najgorszym potworem.
Lecz serce me broni twojej osoby.
Chce kochać nie patrząc na żal,
jaki wyrządzasz sposobem bycia.
Kolejny raz proszę byś został i odszedł
zarazem.
Czuję się jaka stara zabawka
z twojego dzieciństwa.
Samotna.
Opuszczona.
Niepotrzebna.
Wciąż odczuwam, że gdzieś jesteś.
Więc zniknij.
Uśmiercę Twą duszę,
tak jak ty zabiłeś moją.
Będziesz kroczył przez życie
ze swoim kainowym piętnem.
Zostałam zraniona.
Teraz ja będę ranić...
Komentarze (1)
Madziu bd łądny wiersz... Podoba mi się to jak
opisałaś to co Cię spotkało... ;) Pozdrawiam ;))