[ Bo nam do śmierci nie grają ]
Mogłeś nie nosić mnie na rękach,
gdy teraz stopy mi podcinasz
i rozkazujesz biec za sobą
mogłeś nie szeptać że przed nami
otwiera się bezkresne niebo
gdy linie granic dookoła mnie
bezmyślnie malujesz
nie gra nam nic
kiedy trzymam Cie za nadgarstek
krzycząc że ciężko odejść
gdy kocham
nie gra nam już nic -
gdy beznamiętnie całujesz
powietrze...
A obok Twej skroni
z niedowierzaniem
bez blasku -
odpada mi twarz
nie mając sił
by po raz kolejny
powrócić
-------------------------------------------
----
nie nazwę nic - przemijaniem,
co nasze szorstkie dłonie wiąże
ja pamiętam -
nie tracąc ani jednej kropli
jak krew i łzy przelewaliśmy
z dłoni w dłoń
oddam Ci moją władzę
jeśli staniesz znów w progu moich snów
poruszaj złotą trawą
by ona wypadając
we włosy moje się
wplotła
ja wierzę -
że zginie ta mgła
która wyrosła niepożądana
i zakłóciła nam walkę
o za tłumioną noc
naszych oddechów
gdy leżeliśmy na samym dole ziemi
jak mogłam -
krzywdzić Cie słowem
Jak mogłam Kochanie
rzucać kamieniami
w Twoją nagą męską pierś
gdy wielkie serce
tuliłam do siebie
w zachwycie jego
uderzeń
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.