Bo przecież oni...
Ciągły miraż godzin i lat
Nie to nie ja
Jestem wiatrem cichych spojrzeń
Bo przeciez oni widzą lepiej
Z ostrzami w oczach
Szkalują szczerosc mojej duszy
Nienawistne szepty...
Bo przecież oni słyszą lepiej
Nieomylni sędziowie
Na ołtarzu niezliczonych grzechów
Przyszpileni czynami dopowiedzianych
prawd
Skandują moje zło
Pragnąc rychłej śmierci
Bo przecież oni znają lepiej
Splątane myśli węzłem niepewności
Zgwałconą wiarę ...
Zgnilizne pustki przeszywającą ściany
Bo przecież oni czują lepiej
Czym jest dobro na pajęczynie zła
Skroplony smutek...
Soli zamkniętej w szklistym krysztale
Bo przecież oni znają mnie lepiej
Kradną moje myśli
Krojąc moje marzenia skalpelem pogardy
Nieuchwystni bogowie beznadzieji
Ludzkie ideały...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.